czwartek, 19 kwietnia 2012
od Haru
Ta wojna to jakaś paranoja. Wszyscy biegają jakby ich ktoś nakręcił. Muszę znaleść Maxa , jeśli na pare dni zniknę nic się nie stanie.Nikt nawet nie zauważy ,że mnie nie ma.Poczekałam aż się ściemni i biegłam przed siebie.Po jakiejś godzinie dotarłam do wielkiej jaskini gdzie czekał na mnie Max i co mnie bardzo zdziwioło również Venecja. Wyglądała jak zupełnie inny wilk.Widać ,że poważna choroba ją dopadła.Sposród drzew wyłonił się piękny księżyc.W głębi jaskini leżała martwa sarna. Usiadłam obok nich i wzieliśmy się do uczty. Kilka godzin później wilczyca czuła się coraz gorzej. Rozpaliłam ognisko i poszłam z Maxem do lasu po mięso :
- Ech , to smutne - powiedziałam
- Tak , szkoda ,że musi się tak męczyć - rzekł Max - Hm.. Ty nie mogłabyś jej pomóc w wyprawie do drugiego świata ?
- Nigdy o tym nie myślałam, chyba umiałabym ,ale nie jestem pewna.Spróbuję - powiedziałam po chwili namysłu.Wróciliśmy do jaskini. Podbiegłam do Venecji , złapałam naszyjnik ,który dał mi wilk śmierci i go wezwałam. Wyjaśniłam mu o co chodzi. Wokół unosiła się biała mgiełka.Max stał obok mnie. Venecja uśmiechneła się do nas i wilk śmierci zabrał ją.Wilk podszedł do nas :
- Nie martwcie się , teraz będzie jej lepiej.Niech smutek was nie ogarnia.Teraz nie będzie odczuwała bólu - powiedział i zniknął. Razem z Maxem siedzieliśmy tak jeszcze chwilę , łzy spływały nam po futrze.Minął kolejn dzień i nadszedł czas abym powróciła do domu. Jaskinia Venecji (jak razem z Maxem nazwałam jaskinie w ,której zmarła) pozostała strzeżona.Max postanowił ,że tam zostanie. Ja wróciłam do watahy.Usiadłam nad brzegiem jeziora , i smutna zaczełam płakać.Spojrzałam w niebo.
- Czemu to musi dziać się naraz ? Śmierć moich rodziców , Venecjii i moje urodziny ?! - powiedziałam sama do siebie
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz