niedziela, 22 kwietnia 2012
Od Silent- Haven.
Budzę się. Przypominam sobie jak wczoraj uratowałam Atari.
"Ta wilczyca może być fajna." - myślę. - "Pójdę potem do niej i zapytam czy wszystko w porządku."
Rozglądam się po mojej małej jaskini. W koncie zauważam Neona, mego towarzysza. Dziwi mnie jego obecność. Najczęściej tuż przed świtem gdzieś odlatuje.
- O, witaj Neonie. - mówię uradowana. - Miło cię widzieć.
- Witaj Silent. - odpowiada pegaz.
- Chciałabym wreszcie znaleźć Haven'a... - szepczę smutno. Ogier wie o moim śnie i o Haven'ie.
- Mogę ci pomóc. - zapewnia mnie. - Wsiądziesz na mnie i polecimy. Z góry łatwiej będzie go dojrzeć pośród gąszczu.
- Dziękuję ci, Neonie. - podoba mi się jego pomysł. Odkładam rozmowę z Atari na później. - Możemy lecieć od razu?
- Dobrze. - pegaz kiwa głową. Wskakuję na jego grzbiet, a on podrywa się do lotu. Z góry świat wygląd tak pięknie... W mojej głowie znów odzywa się Haven. Mówi mi gdzie lecieć.
Po dłuższym czasie pod nami pokazuje się polanka. Haven milczy. Rozkazuję Neonowi zlecieć niżej. Gdy jesteśmy na tyle nisko, że mogę zobaczyć jaka wataha siedzi na polance doznaję szoku, potrójnego szoku:
Po pierwsze ta wataha to Złote Pazury.
Po drugie na środku polanki stoi wielka klatka.
Po trzecie w tej klatce siedzi Haven!
<Aremo, dlaczego napisałaś, że to ty uratowałaś Atari skoro ja to zrobiłam?>
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz