Haru nerwowo krzątała się przed jaskinią. Była smutna , widziałam , że musi z kimś pogadać , tylko... Nie chciała zaczynać kłopotliwego tematu ... Popatrzyła raz na mnie , raz na trawę. W końcu wskoczyła na wielkie liście i położyła się . Wskoczyłam koło niej. Lave popatrzył się na mnie , a ja gestem nakazałam mu upolowanie czegoś. Po chwili wrócił ze sarną. Podarował ją Haru , a ja podjęłam temat :
- Haru... Coś nie tak ? - zapytałam ostrożnie
- Tak - chlipnęła - Wszystko jest nie tak !
- Ale czemu ? - zapytałam szukając wyjścia
- No bo... Zmarli moi rodzice... A ja... Ja... Chcę mieć kogoś takiego ala rodzice , np. jak była Venecja... A teraz nawet mój brat nie chce ze mną iść. - oparła mordę o łapy
- Ale masz Hequina...
-...który do mnie w ogóle nic nie gada ! - wybuchnęła
-...- zatkało mnie. Ona wzięła się za sarnę...
Zostawiłam ją i poszłam sobie. Quantenhar dogonił mnie i zawołał :
- To jak ?
- Hm....
Qui , dokończ... ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz