Rozmowa z alfą była nie co dziwna a dla mnie bez sensu jednak zostałam przyjęta. Tym że zostałam jednym z członków watahy bardziej cieszył się Track niż ja. Jestem już tu pewien czas zaczynam rozumiec o co chodzi w życiu w grupie. Chociaż nadal nie zbyt lubię tłok jaki jest w watasze oraz nie mam znajomych nie licząc przyjaciela, który uratował mi życie. Pewnego dnia dostałam bukiet czarnych róż od tajemniczego wielbiciela zastanawiam się cały czas od kogo.
- Piękny dzień. - Odparł uśmiechając się
- Tak piękny. - Za chwile odkręciłam się ale wilczycy już nie było.
- Coś się stało?
- Nie nic. - Uśmiechnęłam się i poszłam w stronę gdzie wcześniej stała tajemnicza wilczyca. Poszłam kawałek a z tyłu usłyszałam wielki huk i głośne ałłł. Odkręciłam się i zobaczyłam że Track uderzył głową w drzewo. Zatrzymałam się i poczekałam na niego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz