Nightrum: Hej.
Lexerix: Cześć.
Nightrum: Jestem Nightun czyli nocny bieg, a ty?
Lexerix: Lexerix, miło mi.
Nightrun: Co robisz tu całkiem sam? Nie masz jeszcze przyjaciela?-zadałam pytanie dzięki któremu mogłam wyjść na totalne dziecko
Lexerix: Tak się składa, że nie.
Nightrun: No to już masz! Chodź oprowadzę Cię.
Lexerix: Ok.
Pokazałam mu każdą jaskinię, kamień i resztę zakamarków na terenie watahy. Kiedy ostatkiem sił doczłapaliśmy się do rzeki aby się napić... Była już noc! Czas tak szybko miną. Magle usłyszałam szelest w krzakach, wystawał z nich róg. Pomyślałam, że to tylko jeleń ale to nie było zwierze... T...t...t...o
Nightrun: POTWÓR!!!!!!! Lexerix wiej!
Złapałam sparaliżowanego wilka za skórę i uciekłam. A propos potwora miał rogi jak u jelenia, jedną ludzką rękę drugą nie wiem jak ją opisać i lwie tylne łapy. Poruszał się na czworaka. Skubaniec był strasznie szybki i... silny. Powalał jedno drzewo za drugim. Gonił za nami. Biegłam co sił w łapach, mój towarzysz też. Znikąd usłyszałam słodki głos mojej mamy. ,,To niemożliwe przecież ona zmarła" myślałam. W tej samej chwili coś mocno szarpnęło mnie w bok, złapałam się wilka i razem wpadliśmy do jakiejś nory. Moim oczom ukazał się widok nie z tej planety. Mama.
Spojrzałam na nią i na Lexerix'a. Basior musiał zemdleć. Poczułam ból jakbym dostała czymś ciężkim i straciłam przytomność.
(Lexerix dokończ proszę)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz