(ALLELUJA! W KOŃCU NAPISAŁAM POST! RADUJCIE SIĘ! xDD)
I znów bezużytecznie szwendałem się po ciemnej i zimnej jaskini. Samotny, bez towarzystwa, siedziałem na jednej z wielu skał w środku jaskini. Tak gdzie przebywałem dużo czasu to była część jamy, która dosłownie była magiczna. Atmosfera była inna iż gdzieś indziej. Krople które spływały z górnej części groty były ciepłe, i miały niezwykły kolor.
Usłyszałem jakieś rozmowy obcych wilków. By dowiedzieć się od kogo one dochodziły szedłem w stronę dzwięków. Nie oczekiwanie Zobaczyłem cztery wilczyce, które szwendały się bez powodu. Wtedy także usłyszałem wołanie ''jej''. Jednak nie było takiej potrzeby bym zareagował Podszedłem bliżej samic. Jedna z nich spojrzała na mnie, w jej oczach było widać coś interesującego. Kolejna poczyniła to samo, i kolejna. Tylko jedna grzebała w plecaku.
-Kim jesteś?!-Krzyknęła jedna, ponieważ dzieliła nas duża odległość.
-Odpowiedz..- Nadal milczałem. Nie widziałem powodu by coś mówić. Podszedłem kilka kroków bliżej.
-Więc..?- Czekały na odpowiedź.
-Wilkiem, który nie powinien was obchodzić.- Uśmiechnąłem się, ale nie przyjaźnie.Wtedy właśnie kolejna na mnie spojrzała, ale tylko jednym okiem.
-Właśnie, gdy tak mówisz stajesz się podejrzany.- Burknęła jedna z nich.
-Nie.. Gdybym powiedział '' nie jestem nikim podejrzanym'' przyciągnąłbym uwagę, ale nie powiedziałem tego, więc nie mów niczego czego nie jesteś pewna.
Wtedy Znów rozległ się głośny dźwięk ''jej'', który wszyscy usłyszeliśmy.
-Jest źle.- Odparłem zły.
-Źle?- Zapytała Stająca na czela wilczyca.
- Źle. Jak masz na imię?
-Haru... A coś nie tak?- Zmartwiona rozglądała się po jaskini.
- To ona.. - Opuściłem głowę.
-Ona?... Możesz jaśniej ?- Zaniepokojona, a również ciekawa zapytała.
-Wiecie w tej jaskini jest zapieczętowana pewna wilczyca o duużej mocy duchowej, tak silnej, że może wywoływać trzęsienia ziemi, lawiny, a przy bliskiemu spotkaniu z wodą, nawet powódź. I raczej jest nie zadowolona z waszej obecności.
- A ta cała pieczęć ? A tak Jestem Sheena. Co z nią?- Przychyliła się do rozmowy.
-Pieczęć to pieczęć, tak? Sayona...-Podeszła bliżej.
-Nie, że coś, ale chyba zapomniałem wspomnieć, że..- zamilkłem, ale po chwili dokończyłem.- Słabnie.. Może byłyście w stanie ją zapieczętować? W zamian mogę was chronić w czasie waszej wyprawy czy czegoś tam.. Co wy na to?- Uśmiechnąłem się, ale ten uśmiech był ledwo zauważalny.
<Haru, Sheena, Sayona dokończcie>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz